czwartek, 14 września 2017

Idiota - Fiodor Dostojewski


"O, cóż znaczy mój smutek i moje nieszczęście, gdy w mojej mocy jest uczynić siebie szczęśliwym? Nie rozumiem, wie pan, jak można przechodzić koło drzewa i nie być szczęśliwym, że się je widzi? Rozmawiać z człowiekiem i nie być szczęśliwym, że się go kocha! O, ja tylko nie umiem wypowiedzieć... a ileż jest na każdym kroku takich pięknych rzeczy, które nawet najbardziej zatracony człowiek znajduje pięknymi? Spójrzcie na dziecko, spójrzcie na jutrzenkę Bożą, spójrzcie na trawę, jak rośnie, spójrzcie w oczy, które patrza na was i kochaja was.."

wtorek, 4 kwietnia 2017

Lew Tołstoj - Anna Karenina

Nie wiem dlaczego tak długo zwlekałem z lekturą tej książki. Po raz pierwszy pomyślałem aby ją przeczytać po Nieznośnej lekkości bytu Kundery, kiedy Tomasz spotykając po raz pierwszy Teresę widzi ją z Anną Kareniną właśnie, potem nazywają swojego psa imieniem Karenin. Być może Terasa czytając o licznych zdradach opisywanych przez Tołstoja niejako impregnuje się na to co ją czego w jej związku z Tomaszem...

Nie pamiętam z taką precyzją opowiedzianych stanów emocjonalnych charakterów u nikogo innego... a już kłótnie Anny z Wrońskim to największy majstersztyk. Pięknie pokazany kontrast między Anną jako femme fatale, potrafiącą rozkochać w sobie każdego (nalepiej pokazany w chwili jej spotkania z Lewinem, a wcześniej w słowach Kitty, kiedy widzi ją na przyjęciu u Obłońskich) a Anną tracącą zmysły, uciekającą w szaleństwo i narkotyki. Historia miłości Anny i Wrońskiego ujęta w klamrę, którą stanomi śmierć pod kołami pociągu...

Tołstoj pięknie portretuje stan świadomości Anny na kilka chwil przed śmiercią Z jednej strony bezrefleksyjne czytanie mijających szyldów a z drugiej pouruwany, nielogiczny monolog toczący się w jej głowie. I w końcu śmierć, zupełnie nieprzemyślana i w rzeczywistości niechciana, jako efekt pojedynczego impuls, przypomnienia sobie sceny z nieszczęsnikiem wpadającym pod pociąg. W ostatniej chwili klęcząc na szynach użwiadamia sobie, że głupio robi, chce wstać, ale w tym samym momencie przejeźdźający pociąg zabiera jej życie.

W całym monologu Anny doskonale sportretowny efekt potwierdzenia, czyli doszukiwania się we wszystkim, nawet całkowicie neutralnym dowodów na swoje sądy. W każdej rozmowie, w każdym człowieku pod koniec swojego życie widzi kogoś ją potępiającego.